Branża targowa czeka na wsparcie – mówi Przemysław Trawa, Prezes Rady Polskiej Izby Przemysłu Targowego oraz Prezes Zarządu Grupy MTP. I dodaje: Jeśli drugie uderzenie pandemii nastąpi jesienią, konsekwencje będą dużo bardziej poważne.
Grupa MTP i liczne firmy działające w sektorze targów, konferencji, eventów, aranżacji przestrzeni oraz gastronomii jako jedne z pierwszych w kraju odczuły skutki kryzysu wywołanego koronawirusem.
W ramach Polskiej Izby Przemysłu Targowego staramy się włączać w proces konsultacji pakietu propozycji zaproponowanych przez rząd w celu zahamowania negatywnych skutków, jakie pandemia koronawirusa niesie dla polskich przedsiębiorstw i całej gospodarki.
Do Ministerstwa Rozwoju trafiły wypracowane wspólnie ze Sztabem Kryzysowym branż MICE, turystycznej oraz targowej, a także z Konfederacją Lewiatan, uwagi do ustawy o rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.
Rozmowa z Przemysławem Trawą, Prezesem Rady Polskiej Izby Przemysłu Targowego oraz Prezesem Zarządu Grupy MTP
– Sądzi Pan, że ten zastrzyk, który proponuje rząd, wystarczy?
– Nie. Widzę to na przykładzie branż okołotargowych czy z branżą targową w jakiś sposób połączonych, mianowicie branży turystycznej, eventowej czy szeroko rozumianej branży MICE. Tam odcięcie od pieniędzy nastąpiło najpierw, to po pierwsze, po drugie – trafiło na mikroprzedsiębiorstwa, ewentualnie małe przedsiębiorstwa. One są również mikro i małe z tego względu, że mają mikro i małe środki finansowe. W związku z tym już po dwóch tygodniach, a nawet po tygodniu niektóre straciły płynność. I one po prostu nie mają z czego wypłacać pieniędzy pracownikom. W związku z tym zacznie się niedługo fala upadłości i to już jest bardzo niebezpieczne z punktu widzenia makroekonomicznego.
– Co powinien zrobić rząd, by temu zapobiec albo załagodzić skutki kryzysu?
– Oczekujemy wpompowania większej ilości pieniędzy. To znowu jest zwiększenie deficytu budżetowego. Zwiększenie deficytu budżetowego prędzej czy później odbije się na inflacji, więc na stracie oszczędności tych, którzy je mają. To jest niestety samonapędzający się mechanizm, który nie będzie tak dotkliwy, jeżeli to, z czym mamy w tej chwili do czynienia, skończy się wcześnie. Co to znaczy wcześnie? Gdzieś pod koniec maja. Natomiast jeżeli skończy się później, ewentualnie jeżeli nastąpi drugie uderzenie jesienią, to wtedy konsekwencje będą znacznie mocniejsze.
– Czego branża targowa oczekuje od rządu?
– W tej chwili czekamy na uchwalenie tarczy. Podliczymy pieniądze, które mamy, bo branża targowa nie jest homogeniczna. Z jednej strony mamy małe przedsiębiorstwa i mikroprzedsiębiorstwa, to jest cała branża firm budujących stoiska, które już odczuwają potworny kryzys. I z drugiej strony mamy organizatorów targów – takich którzy organizują jedno czy dwa wydarzenia w roku, bądź takich, jak Grupa MTP, Targi Kielce, Międzynarodowe Targi Gdańskie czy Targi w Krakowie, które mają w pakiecie większą liczbę wydarzeń targowych. Te duże firmy z natury rzeczy odczują brak środków finansowych trochę w późniejszym terminie, póki co jeszcze te środki mają. Natomiast małe przedsiębiorstwa, budujące stoiska czy aranżujące przestrzeń, odczuwają kryzys od pewnego czasu i tam jest rzeczywiście klęska. Znakomita większość tych przedsiębiorstw buduje nie na potrzeby polskich organizatorów targów, tylko budowała stoiska w Niemczech, Hiszpanii, we Włoszech, Francji. Tam kryzys związany z epidemią był o dwa-trzy tygodnie wcześniej. Także te firmy odczuwały już brak płynności finansowej znacznie wcześniej.
Źródło: Grupa MTP; fot. Magdalena Ostrowicka